Rok wcześniej, moja jesienna wędrówka po Karkonoszach zaowocowała pięknymi, kolorowymi zdjęciami, które umieściłem we wpisie zatytułowanym Jesień w Karkonoszach. Zachęcony tym plonem zdjęciowym, na obecną październikową wędrówkę wybrałem sąsiadujące z Karkonoszami Góry Izerskie. Nieodległe, lecz zauważalnie odmienne. Większość izerskich szczytów nie przekracza wysokości tysiąca metrów, dlatego w przeciwieństwie do Karkonoszy, w okolicach wierzchołków są one bogato zalesione, co w warunkach słonecznej październikowej aury stanowi obietnicę naturalnego festiwalu ciepłych barw na całej powierzchni tego pasma górskiego.
W Izerach byłem już kilka razy, jednak wcześniejsze wędrówki skupiały się na tej ich części, która znajduje się nad Szklarską Porębą i Jakuszycami, zahaczając o Łąkę Izerską (powszechnie nazywaną Halą Izerską). Tym razem postanowiłem najpierw skierować się na Stóg Izerski, a następnie przejść na stronę czeską w okolicach Smreka (jeden z wyższych szczytów po czeskiej stronie Izerów). Tradycyjnie, moją bazą wypadową stał się Świeradów Zdrój. Ten popularny ośrodek uzdrowiskowy ma bardzo wdzięczne usytuowanie, które takim łazikom jak ja, daje całkiem satysfakcjonującą swobodę w obieraniu szeregu wariantów przejścia wytyczonymi w tej okolicy szlakami turystycznymi.
Spacer przez Izery jest jak amerykański film drogi – autostrada (w naszym przypadku: szlak turystyczny) potrafi ciągnąć się po przysłowiowy horyzont. Stoisz tutaj, a koniec niknie gdzieś tam, w oddali. Wzniesienia nie są nazbyt strome i nie ma za wiele forsownych podejść. Szlaki są tak wygodne, że nawet się nie spostrzeżemy, a w nogach będziemy mieć dwucyfrową liczbę przewędrowanych kilometrów.
Warto zachować pewną czujność i pilnować przebiegu ścieżki wiodącej do obranego przez nas celu, bowiem potrafi ona ukradkiem rozejść się tak, że dopiero po dłuższym czasie orientujemy się, że maszerujemy w przeciwnym do wcześniej obranego kierunku. Niby zwracam na to uwagę, lecz będąc tutaj po raz kolejny, znowu dałem się nabrać i dzięki temu wyraźnie wydłużyłem zaplanowany na ten dzień dystans. Ale nie marudzę z tego powodu, gdyż był to bardzo przyjemny, jesienny spacer. Tak, to ja mogę błądzić częściej 😉
Izerskie Szlaki
Jizerka (Czechy)
Bardzo przyjemne odkrycie. Idąc w kierunku polskiego schroniska Orle, w promieniach zachodzącego słońca natknąłem się na tą osadę, która natychmiast urzekła mnie urodą swojej zabudowy. Czarno – białe ściany domów, wspaniale kontrastują z górską łąką na której są posadowione i z pobliskimi wzniesieniami Izerów. Estetyczna uczta dla patrzącego. Cudeńko architektoniczne.
Osada Jizerka powstała dawno temu, bo w XVI wieku (oczywiście widoczna na zdjęciach zabudowa nie jest tak stara) i już wówczas była znana z tego, że w przepływającym przez nią potoku znajdowano szafiry (rzadko występujący minerał szlachetny). Później powstały tutaj dwie huty szkła, gdzie produkowano tzw. szkło dmuchane.
Nad osadą góruje Bukovec. Jest to wierzchołek wygasłego przed wieloma milionami lat wulkanu. Przez wieś przepływa okazały Szafirowy Potok. Do Jizerki można dojechać szosą wiodącą od Harrachova.
You must be logged in to post a comment.