Rezerwat Słoneczne Wzgórza

Miejsce postanowiłem opisać z uwagi na szybkość zmian zachodzących tutaj w naturalny sposób na przestrzeni relatywnie krótkiego czasu, jakim jest 40 lat od momentu mojego dzieciństwa. Pamiętając lata 80 – te ubiegłego wieku, jestem pod wrażeniem tempa ewolucji środowiska na terenie obecnego Rezerwatu Słoneczne Wzgórza. Wysychania oraz stepowienia okolicy połączonego ze znikaniem dawniejszej roślinności i pojawianiem się nowej, której obecności (a przynajmniej w takiej ilości, jak teraz) nie widziałem wówczas. 

Taką soczystą zieleń na terenie rezerwatu można zobaczyć jedynie w krótkim czasie na przełomie kwietnia i maja. Później wszystko żółknie i wysycha. Latem słońce operuje tutaj intensywnie, a żar upału bucha niczym z pieca hutniczego.

Czterdzieści lat temu, okolice te były poprzecinane alejkami drzew owocowych stanowiących pozostałość nasadzeń poczynionych przed wojną przez ówczesnych niemieckich gospodarzy. Część drzew, to były nasadzenia celowe, a część okazywała się być tzw samosiejkami. Wśród nich prym wiodła wszędobylska tutaj śliwa węgierka. W lasach natomiast pleniły się dzikie malinowe gęstwiny, a ich obrzeża okupował łopian z wielkimi, soczystymi liśćmi oraz charakterystycznymi, czepiającymi się wszystkiego kwiatostanami. W dzieciństwie nazywaliśmy je „dziadami” i używaliśmy jako pocisków do zabawy, gdyż świetnie przyczepiały się do ubrania i włosów nimi obrzucanego.

Dzisiaj, śliwa węgierka zniknęła stąd niemal całkowicie. Jej pozostałości są skarlałe i niemalże pozbawione zdolności owocowania. W lasach nie ma już malinowych chruśniaków, a po łopianie i jego „dziadach” zostało tylko wspomnienie. Na otwartych przestrzeniach królują rośliny o suchych i ostrych łodygach, które wyparły zwykłą, soczystą trawę sprzed lat. Akurat tą trawę dobrze pamiętam, gdyż wykaszano ją w dużych ilościach z przeznaczeniem na wykarmienie bydła i owiec  trzymanych w pokaźnych stadach przez tutejszy PGR. 

Rezerwat założono niedawno, bo w 2012 roku i ma on charakter leśno – stepowy z uwagi na obecność roślin typowo stepowych oraz tzw muraw kserotermicznych (roślinności lubiącej duże nasłonecznienie).  I o ile czterdzieści lat temu roślinność ta porastała jedynie tutejsze strome zbocza o południowej ekspozycji, tak obecnie, zdaje się rozprzestrzeniać po całej okolicy. Mimo nieodległego nurtu rzeki Odry, wody jest tutaj coraz mniej. Wyschły niemalże wszystkie oczka wodne z dawnych, pamiętanych przeze mnie czasów. Tempo zmian wydaje się tak duże, że jak tak dalej pójdzie, to za kilka pokoleń będziemy mieć tutaj zaczątek piaszczystej pustyni. 

Chociaż nieodległy od okolicznych wsi, rezerwat jest miejscem ustronnym, do którego nie jest tak łatwo dotrzeć. Jeżeli chodzi o dojazd autem, rowerem, czy innym pojazdem, to w rzeczywistości wiedzie tutaj tylko jedna droga w postaci starego, brukowanego pruskimi kocimi łbami traktu. Odbiega on w kierunku Odry od szosy łączącej wsie Krajnik Górny i Piasek, docierając do pozostałości leżącej nad samą rzeką wsi Raduń. Trakt jest tak tragicznie garbaty, że szkoda telepać się nim samochodem, a jadąc rowerem trzeba uważać, aby na tych wertepach nie przytrzasnąć sobie zębami języka. 

Utrudnienia w dojeździe czynią to miejsce niemalże bezludnym. Dla mnie stanowi to istotny atut, dlatego często zaglądam tutaj podczas wędrówek po pobliskiej Puszczy Piaskowej. Pozbawiona obecności człowieka uroda tego terenu robi wrażenie w świetle dnia, a szczególnie intrygująca jest po zmroku. Trzeba używać dobrej latarki i patrzeć pod nogi, bo często można natknąć się tutaj na imponujące jelonki rogacze. Na rozległe przestrzenie wychodzą stada jeleni, saren i danieli. Nad Odrą pracują bobry i pokrzykują czaple. W Puszczy Piaskowej grasują wilki. W ruinach Radunia pohukują sowy, a po wdrapaniu się na któreś ze wzgórz otwiera się widok na… morze świateł dużej rafinerii ropy naftowej w położonym tuż za rzeką niemieckim Schwedt. Naprawdę warto to wszystko zobaczyć.

Przez rezerwat przepływa bezimienny strumień na którym bobry próbowały założyć swój przyczółek. Jednak nie wyszło im, bo wody jest coraz mniej i nie dały rady utworzyć na tyle dużego rozlewiska, aby czuć się bezpiecznie i swobodnie w nim pływać. Zwierzaki skapitulowały i wróciły do Odry. O nieudanej próbie świadczą rozpadające się z upływem czasu drewniane budowle w nurcie strumienia.

Rezerwat jest położony pomiędzy wsiami Zatoń Dolna i Raduń, a raczej jego pozostałościami. Już za moich czasów było to miejsce niemalże wyludnione, w którym okoliczny PGR trzymał spore stado bydła w zabudowaniach poniemieckiego folwarku. Obecnie, jakiś entuzjasta hoduje tutaj konie, które swobodnie przemieszczają się po okolicy.
Konie z nadodrzańskiego Radunia. Ot, takie spotkanie podczas jednego z moich tutejszych spacerów.
Oko w oko z jelonkiem rogaczem. Jest ich całkiem sporo w rezerwacie i okolicach. Są kompletnie niegroźnie, o ile z premedytacją nie pcha się im paluchów między te imponujących rozmiarów „rogi” na głowie. Mają je jedynie samce. Są to żuwaczki, które są używane wobec oponentów podczas konkurów o względy jelonkowych dam.

Rezerwat Słoneczne Wzgórza na Mapach Google