Rowerem wzdłuż Odry

Kostrzyn nad Odrą – początek wiosennej przejażdżki wzdłuż rzeki Odry. Na zdjęciu tutejszy Urząd Miasta, znajdujący się w budynku należącym niegdyś do infrastruktury przejścia na granicy z Republiką Federalną Niemiec. Usytuowanie tego rodzaju instytucji jest niecodzienne, bowiem zwykle kojarzy się z centrum danego miasta. Tymczasem tutaj Urząd został umieszczony na jego obrzeżach i bliżej mu do terytorium Niemiec, niż do centrum Kostrzyna.

Niemiecki szlak rowerowy Oder-Neisse Radweg liczy sobie ponad 600 kilometrów i wiedzie od Gór Izerskich, aż do wyspy Uznam położonej na Bałtyku. Zaliczany jest do grona najładniejszych europejskich szlaków rowerowych. Mam to szczęście, że jego fragment przebiega w mojej okolicy, dlatego lubię od czasu do czasu wybrać się tam na przejażdżkę. Mój odcinek, to zaledwie 85 kilometrów, ale nawet na tak krótkim dystansie można przekonać się, że opinia o jego urodzie nie jest przesadzona.

Rzeka Odra. Na wprost – znajdujące się po polskiej stronie umocnienia Twierdzy Kostrzyn.
W styczniu 1945 roku Kostrzyn wraz z potężną, starą pruską twierdzą, stanowił ostatni bastion broniący wojskom radzieckim dostępu do Berlina. Wskutek zaciętych walk miasto zrównano z ziemią, a z samej twierdzy też niewiele zostało. Po wojnie, przyłączony do Polski Kostrzyn był najbardziej zrujnowanym miastem w naszym kraju. Przyjmuje się, że zniszczenia jego infrastruktury miejskiej sięgały blisko 100%.
Dla ścisłości, to niemalże cały przedwojenny Kostrzyn był twierdzą posadowioną na swego rodzaju odrzańskiej wyspie, połączonej mostowo z brzegami rzeki. Zabudowę miejską na tej wyspie otoczono murami, a integralnymi elementami tych umocnień były tzw. bastiony. Takie starodawne, częściowo wrośnięte w ziemię bunkry. Ze starego Kostrzyna pozostały jedynie niemieckie nazwy ulic i okryte roślinnością zarysy fundamentów domów mieszkalnych. Z bastionów uchował się zaś jeden w całkiem niezłym stanie. Jest to Bastion Filip, we wnętrzu którego wnętrze poddano renowacji i zorganizowano tam ciekawą ekspozycje muzealną (w piątki wstęp jest darmowy). Muzeum Twierdzy Kostrzyn ma obszerną i systematycznie aktualizowaną stronę internetową. Polecam jej odwiedzenie (link tutaj).

Stary graniczny most drogowy wiodący przez Odrę. Nieopodal budowany jest przez Niemców duży, nowoczesny most kolejowy, który połączy polskie koleje lubuskie z siecią oplatającą Berlin. Tuż za starym mostem drogowym rozpoczyna bieg droga nr 1 (Bundesstraße 1) wiodąca przez całe Niemcy do holenderskiego miasta Aachen. W tym miejscu przebiega również szlak rowerowy R1 (z Calais we Francji do Sankt Petersburga w Rosji). Kilometr z ogonkiem stąd, szlak R1 krzyżuje się we wsi Kietz ze szlakiem Oder-Neisse Radweg.
Kilometr i jakieś 200 metrów za Odrą znajdziemy we wsi Kietz taką miejscówkę po prawej. Ten długi, wąski i mroczny nawet w słoneczny dzień tunel umożliwia przejazd rowerem pod torowiskiem wiodącym z Kostrzyna do Berlina. Tak, tak, to właśnie tutaj startując z Kostrzyna wjeżdżamy na niemiecki szlak rowerowy biegnący wzdłuż Odry. Zachęcające, czyż nie?

Kotlina Freienwaldzka (niem. Oderbruch). Gdy popatrzymy na mapę, jest to nadodrzańskie wypłaszczenie znajdujące się pomiędzy Słubicami/Frankfurtem nad Odrą (na południu) i Cedynią/Hohensaaten (na północy).

Obecnie tereny Kotliny Freienwaldzkiej są zagospodarowane i nadają się do zamieszkania, ale jeszcze w XVIII wieku były to dzikie, bagniste rozlewiska, poprzecinane kilkoma rozgałęzieniami Odry. Wieloletnim wysiłkiem tysięcy pracujących tutaj ludzi, rzekę ujarzmiono likwidując jej rozgałęziania, osuszając tereny i wprowadzając jej nurt w jedno, wschodnie koryto. Mało kto wie, ale na przykład odcinek rzeki od Gozdowic przez około 20 kilometrów w dół jest tworem sztucznym. To kanał wykopany rękami ludzkimi. Simon Leonhard von Haerlem był inżynierem nadzorującym większość wykonanych tutaj prac rzecznych (obelisk w pobliżu wsi Sophienthal).
Podoba mi się niemiecki sposób wykorzystywania nadodrzańskiej infrastruktury. Małe restauracyjki, improwizowane galerie, kafejki, noclegi organizowane w postindustrialnych budynkach i inne, zaskakujące pomysłowością miejscówki. Wszystkie one maja jakiś taki subtelny sznyt. W przeciwieństwie do niemieckiego, równinnego i przestrzennego brzegu, Polska strona jest dużo bardziej ciekawa topograficznie, a i bazę ma obszerniejszą. Jednak przed nami jeszcze wiele pracy, aby całokształtem przynajmniej dorównać w tej kwestii Niemcom. Możemy jednak być dobrej myśli, bowiem nie tak dawno po naszej stronie rzeki powstał obiekt, który jakością wykonania i pomysłem mocno wyprzedził bliźniaczą inwestycję naszych zachodnich sąsiadów. O tym poniżej.

Budynek maszynowni dawnej stacji przeładunkowej w miejscowości Groß Neuendorf. Stacja obsługiwała przeładunek zbóż z wagonów kolejowych i ciężarówek na barki rzeczne. Przeładunek był możliwy w obie strony. W maszynowni suszono i przechowywano w silosach ziarno, po czym taśmociągiem przenoszono je do wieży załadunkowej nad rzeką, albo ładowano na ciężarówki i wieziono w głąb lądu. Obecnie w maszynowni znajduje się hotel i restauracja.
Wieża przeładunkowa stacji w Groß Neuendorf. Obecnie – kawiarnia z tarasem widokowym. Jest połączona metalowym pomostem z hotelem znajdującym się w gmachu dawnej maszynowni. Goście mogą tym pomostem swobodnie przemieszczać się między budynkami, jak i podziwiać z niego panoramę rzeki i jej okolic.
Na stacji pozostało kilka wagonów kolejowych, które odrestaurowano przeznaczając na miejsca noclegowe z widokiem na rzekę. Od strony rzeki, w miejscu rozsuwanych drzwi załadunkowych umieszczono duże okna, a jeden z nich przerobiono na małą scenę teatralną (na zdjęciu).
Uliczki i zabudowa Groß Neuendorf.
Stary cmentarz żydowski w Groß Neuendorf. Stąd do Berlina jest drogą około 80 km, dlatego biorąc pod uwagę uwarunkowania historyczne, widok takiego dobrze zachowanego cmentarza jest cokolwiek zaskakujący. Prawie wszystkie macewy (tablice nagrobne) zachowały się w całości. Oczywiście, nadgryzione są zębem czasu, ale jest to zwykły efekt działania sił natury, bowiem w przeważającej mierze, pochówki odbywały się tutaj w XVIII i XIX wieku.
Viadrus, bóg rzeki Odry. Serio, to nie żart. Odra ma własnego rzecznego boga i to nie takiego, wymyślonego na poczekaniu, lecz posiadającego swoją historię, sięgającą stulecia wstecz. Pierwsze wzmianki o nim utrwalono w późnym renesansie (około XVI wieku). Przez większość zapomniany, dzisiaj ponownie ożywa. Tutaj, rzeźba przedstawiająca Viadrusa autorstwa niemieckiego artysty, Horsta Engelhardta z Oderbruch. Ustawiono ją po niemieckiej stronie przeprawy promowej Gozdowice – Güstebieser Loose. Miejsce, do którego po stronie Niemiec przybija prom, jakiś dowcipas nazwał z amerykańska: Kap Viadrus, gdyż konstrukcja promu (bocznokołowiec), kojarzy się niektórym ze statkami, pływającymi niegdyś po Missisipi. Trochę racji w tym jest ?
Nie wiem, jak jest teraz, ale w 2007 roku, kiedy prom „Bez Granic” rozpoczął obsługiwanie gozdowickiej przeprawy, Gmina Mieszkowice była jedyną w Polsce gminą – armatorem statku rzecznego. Stateczek wybudowała stocznia RENOD z Dobrzenia Wielkiego. Prom nie jest imponujących rozmiarów, lecz i tak może jednocześnie przewieźć 6 samochodów i 26 pasażerów. Kursuje od kwietnia do października włącznie. Trzeba mieć na uwadze, że pływa od wtorku do niedzieli w określonych godzinach. Dla lepszej orientacji w harmonogramie podróży warto zajrzeć na stronę: mieszkowice.pl

Przysłowiowego konia z rzędem temu, kto odgadnie, z jakiego rodzaju przybytkiem mamy do czynienia w tym miejscu. Gdybym nie odczytał tego na mapie Google, to bym nie uwierzył. Otóż jest to… teatr! Nazywa się po prostu: Theater am Rand (pol. Teatr na brzegu – w domyśle na brzegu rzeki Odry). I w dodatku odbywają się tutaj spektakle, chociaż bardziej robi chyba za nadodrzańską klubokawiarnię i miejsce spotkań berlińskiej bohemy artystycznej. Jeżeli nie wierzycie, to rzućcie okiem na ich stronę w necie (link tutaj). Teatr znajduje się we wsi Zollbrucke. Odnajdziecie tutaj również elegancką restaurację z przeszkloną salą i schludnym tarasem na którym przy ładnej pogodzie można zjeść posiłek na wolnym powietrzu. W słoneczne i ciepłe dni przewija się w tym miejscu wielu rowerzystów i spacerowiczów. Niewątpliwie duży wpływ na zwiększenie się ruchu turystycznego miało niedawne otwarcie mostu rowerowo – pieszego w Siekierkach.

Dawny most kolejowy w Siekierkach (zdjęcie z czerwca 2021,wykonane tuż po udostępnieniu polskiej części mostu). W pierwotnej wersji wybudowany na przełomie XIX i XX wieku, zniszczony podczas działań wojennych w 1945 roku. Odbudowany i do 1989 roku służący szybkiemu przerzutowi do wschodnich Niemiec transportów Armii Radzieckiej. Wyłączony z użytkowania po 1999 roku. Obecnie, odrestaurowany i pełniący rolę przeprawy pieszo – rowerowej. Renowacja mostu była wspólną inicjatywą polsko – niemiecką. To znaczy, że jedną część wykonali Polacy, a drugą – Niemcy. Patrząc na dzieło Polaków jestem zachwycony starannością wykonania, wysokiej jakości materiałami i pomysłowością realizacji tego zadania. A już koncepcja nadbudowania na jednym z przęseł piętra widokowego, to po prostu bajka! Brawo Polacy! Co do części niemieckiej, to cóż… Musicie sami zobaczyć i porównać 😛 Most jest otwarty dla ruchu przez cały rok i łączy niemiecki system szlaków rowerowych z prężnie rozrastającym się polskim kompleksem Tras Pojezierza Zachodniego.

 

Most Osinów Dolny – Hohehnwutzen. Patrząc stąd na prawym brzegu rzeki znajduje się ciekawe miejsce. Jest to najdalej na zachód wysunięty punkt Polski, oznaczony solidnym obeliskiem. Jeżeli chcecie tam trafić, to za punkt odniesienia obierzcie sobie… restaurację McDonald´s w Osinowie Dolnym ? Serio! Obelisk umieszczono nad brzegiem Odry, kilkaset metrów od tego przybytku, jadąc drogą w kierunku Mieszkowic.

Około 2 kilometry od mostu Osinów Dolny – Hohehnwutzen znajduje się po polskiej stronie kolejna interesująca miejscówka. Jest to Góra Czcibora, czyli taki swoisty symbol polskości na tych terenach. To w tej okolicy miała się odbyć w 972 roku bitwa w której starły się hufce Mieszka I – księcia Polan i oddziały Hodona – niemieckiego margrabiego Marchii Łużyckiej. Wydarzenie to jest znane, jako bitwa pod Cedynią.
Budynki dawnej fabryki celulozy w Osinowie Dolnym (widok z niemieckiego nabrzeża w Hohenwutzen). Fabrykę wybudowali Niemcy w latach 30-stych XX wieku. Częściowo zniszczona w czasie działań wojennych, po 1945 roku już nie wznowiła działalności i popadła w ruinę. Dopiero w pierwszej połowie lat 90-tych odrestaurowano część fabrycznych budynków i przeznaczono je na lokale usługowe. W tamtym czasie przygraniczne miejscowości rozkwitły handlem dzięki przemytowi i ekonomicznemu najazdowi naszych sąsiadów zza Odry. To właśnie tutaj powstały ówcześnie największe i najprężniej działające targowiska w Polsce. Przy nich, to warszawskie na Stadionie Narodowym, było skromnym wiejskim bazarkiem. Obecnie, prawie wszystkie te targowiska całkowicie opustoszały. Wyjątek stanowi właśnie to w Osinowie. Wprawdzie czasy świetności ma już za sobą, ale nadal radzi sobie całkiem przyzwoicie.
Śluza w Hohensaaten. Jest to początek drogi rzecznej łączącej Odrę z rzeką Hawelą. Odcinek ten nazwano Starą Odrą Wrzesińską (Wriezener Alte Oder) i jest to kanał sztuczny, wybudowany w latach 1906 – 1926. Technicznie, kanał taki określa się jako „lateralny”, czyli umożliwiający ominięcie przeszkody rzecznej. Przeszkodą tą jest różnica poziomów obu rzek.
Przystań lodołamaczy rzecznych w Hohensaaten. Obecnie te dzielne statki nie mają za wiele pracy, lecz za moich szczenięcych czasów Odra zamarzała głęboko. Lód bywał tak gruby, że z marszu nie dawało się go przełamać, więc taki lodołamacz rozpędzał się przed przeszkodą, po czym na nią wpełzał i całym swoim ciężarem załamywał szklistą taflę. Towarzyszył temu gromki huk, który pamiętam do dzisiaj. Taki widok, był niesamowitym przeżyciem dla dzieciaka ?
Nationalpark Unteres Odertal (Park Narodowy Doliny Dolnej Odry). Utworzony w 1995 roku w niemieckim powiecie Uckermark. Stanowi część polsko-niemieckiego zespołu obszarów chronionych, obejmującego po polskiej stronie Park Krajobrazowy Dolina Dolnej Odry i Cedyński Park Krajobrazowy.
Odkąd pamiętam (czyli od ponad 40 lat), Niemcy nad Odrą wypasają owce. Po polskiej stronie rzeki, w osadzie w której spędziłem dzieciństwo, również hodowano te zwierzaki. I to w tak dużej ilości, że osady nie nazywano tak, jak faktycznie się nazywała, lecz mianowano ją „owczarnią”.
Widok z udostępnionej turystom wieży w pobliżu miejscowości Stützkow. Z prawej strony drogi – główny nurt Odry wraz z rzeczną wyspą naprzeciw polskiej wsi Piasek. Z lewej – niemiecki polder zalewowy. Polder, to odgrodzona od koryta rzeki przestrzeń mogąca okresowo przyjmować nadmiar wody z głównego nurtu w sposób kontrolowany tak, aby rzeka nie zalewała pobliskich miejscowości. Akurat w tym przypadku Niemcy pobudowali w wale przeciwpowodziowym system śluz, które są otwierane w razie wysokiej wody i pozwalają jej wpłynąć na przygotowany teren polderu. Gdy woda w korycie opadanie, wówczas reszta cofa się przez te śluzy do rzeki, a polder wysycha porastając trawą na której wypasa się bydło i owce.

Śluza oddzielająca główny nurt rzeki od polderu zalewowego na południe od niemieckiego miasta Schwedt.
Zatoń Dolna o zmierzchu. Widok z nimieckiego brzegu rzeki. Zatoń i jej okolice są miejscem, które trzeba koniecznie odwiedzić. Od zachodu graniczy ona z nurtem Odry, od południowego wschodu zaś wspina się na otaczające ją polodowcowe wzgórza morenowe. Teren jest mocno wyrzeźbiony. Zbocza wzniesień bywają tak strome, że niekiedy wymuszają włączenie napędu na cztery łapy. Można się sponiewierać tak, jakby to były autentyczne góry. Super lokalizacja na intensywny trening cardio 😉

Polder zalewowy znajdujący się naprzeciwko miejscowości Schwedt.
Most Krajnik Dolny – Schwedt. Koniec przejażdżki moim odcinkiem szlaku Oder-Neisse Radweg. Stąd do domu mam jeszcze jakieś 60 kilometrów.
Odcinek od Kustrin – Kietz do Schwedt, to 85 km. Wraz z dojazdem i powrotem dało mi to razem 206 km. Całkiem przyzwoicie, jak na całodniową rowerową przejażdżkę. Oczywiście z trasy można wydzielić krótsze odcinki i gdybym musiał wybierać, to dowiózłbym rower autem do Gozdowic i przeprawiłbym na drugi brzeg rzeki kursującym tam promem bocznokołowym. Stamtąd na południe pojechałbym do Groß Neuendorf i z powrotem. Albo na północ w kierunku Osinowa Dolnego. Po drodze koniecznie odwiedziłbym odnowiony most w Siekierkach.